Chełmek. Miasto zagłosowało przeciw wsiom. Nie ma zgody na powstanie funduszu sołeckiego

Po głosowaniu nie kryli oburzenia postawą miejskich rajców. - To było zachowanie jak psa ogrodnika. Sami nie wezmą, to i drugiemu nie dadzą - mówi Helena Szewczyk, radna i zarazem sołtys Bobrka.

Zdumiony podejściem radnych z miasta był również Marek Palka, sołtys Gorzowa i jednocześnie przewodniczący rady miejskiej. - Było to dla mnie totalnie niezrozumiałe. Na dodatek straciła na tym cała gmina - mówi sołtys Gorzowa. Dodaje, że nie chodzi o duże pieniądze, ale w tych czasach każda złotówka się liczy.

Wysokość funduszu sołeckiego jest uzależniona od liczby mieszkańców sołectwa. Według sekretarza gminy Janiny Świerz, w przypadku Gorzowa i Bobrka w grę wchodziły kwoty po ok. 21 tys. zł. - W sumie z 42 tys. zł przeznaczonych na ten fundusz gmina mogła liczyć na zwrot z budżetu państwa do 40 proc., to jest ok. 17 tys. zł - szacuje Janina Świerz.

W poprzednich latach w Chełmku nie starano się o fundusz sołecki, bo zwroty z budżetu państwa były dużo mniejsze.
Sołtys Gorzowa twierdzi, że nawet za te niewielkie kwoty można we wsi zrobić pożyteczne rzeczy. Chociażby naprawić chodnik czy zadaszenie na przystanku.

Także sołtys Bobrka Helena Szewczyk przyznaje, że za takie kwoty trudno myśleć o dużych inwestycjach, ale można na przykład przygotować projekt budowy nowych chodników. - Taki bardzo potrzebny jest na przykład na ul. Ogrodowej, którą chodzą piesi, w tym dzieci do szkoły, a ruch samochodów jest duży. W tej chwili nie ma tam nawet poboczy - mówi.

Według niej, można by pomyśleć także o naprawie rowu wzdłuż ul. Długiej, choćby etapami. W tej chwili przy większych opadach woda zalewa posesje przy ul. Lipowej, które położone są niżej. - Propozycji może być więcej. Decyzje ostateczne zawsze w tym przypadku należą do zebrania wiejskiego - mówi sołtys Bobrka.

Jak dodaje, w przeszłości zdarzały się już różnice zdań między radnymi z miasta i ze wsi, ale ostatecznie dało się jakoś zawsze porozumieć. Tym razem sprawa stanęła na ostrzu noża.

Paweł Legut, jeden z radnych reprezentujący os. Nowe Miasto w Chełmku, który głosował przeciwko utworzeniu funduszu sołeckiego, uważa, że wsie w tej gminie mają się nieźle. - Bobrek i Gorzów nie mogą narzekać na brak inwestycji finansowanych z budżetu gminy - przekonuje radny.

Według niego nie byłoby sporu, gdyby zarządom osiedli miejskich zaproponowano takie same środki na przykład na zasadach funduszy obywatelskich, jak to jest w innych miastach. - Mieszkańcy w mieście mają przecież podobne potrzeby - dodaje Legut.
W innych gminach miejsko-wiejskich w powiecie oświęcimskim fundusze sołeckie istniały już wcześniej. - U nas są od bardzo dawna i bardzo się przydają. Jest to pewna kwota, co ważne, bo z budżetem gminy może być różnie. W naszym przypadku fundusz wynosi 32 tys. zł - mówi Krzysztof Wolak, sołtys Grojca w gminie Oświęcim, w której cała pula na fundusz wynosi ok. 150 tys. zł.

- W tym roku planujemy z tych pieniędzy wykonać monitoring otoczenia domu ludowego, ponadto przeznaczyliśmy m.in. dwa tys. zł dla strażaków z OSP na zakup specjalistycznej drabiny - dodaje sołtys Grojca. Dziwi się radnym z Chełmka.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!